Menu główne

Czy przedszkolanki mogą przytulać dzieci? Czułości na życzenie

Taki oto artykuł znalazłam na stronie "Gazety Wyborczej". Myślę, że bardzo na czasie, dlatego przytaczam tekst w całości.

Maluchy poszły do przedszkola, jedne płaczą mniej, inne więcej. Mniej tam, gdzie wychowawczyni przytuli w trudnym momencie. Ale nie wszyscy rodzice sobie tego życzą i nie wszystkie dzieci.
 
- Mamo, mam dwa panie. A jak byłem smutny, to nosiły mnie na rękach - relacjonował swój pierwszy dzień w przedszkolu trzyletni Olek.

Jego mama nie ma nic przeciwko temu, by dziecko było przytulane, choć zaskoczyło ją, że synek dał się tak łatwo wziąć na ręce. - On nie jest jakiś taki chętny do przytulania. Ale widocznie tego potrzebował - opowiada.

- Jak zobaczyłam, że pani bierze na ręce mojego synka, to poczułam jakiś taki wewnętrzny opór. Zaraz jednak sobie uświadomiłam, że ja widzę tę panią przez 15 sekund dziennie, dla mnie to obca osoba, ale nie dla mojego syna, on z nią przebywa kilka godzin dziennie. I widocznie przytulenia potrzebuje, bo jak go wzięła na ręce, to przestał płakać - mówi mama czteroletniego Marcina. Dodaje, że jej synek chodził do dwóch przedszkoli, w pierwszym rzadkością były przytulanki czy całuski, w drugim normą. - Synek chętniej chodził do tego drugiego przedszkola. Może dlatego, że nowi koledzy mu się bardziej spodobali, a może jednak panie, które jak trzeba, to przytulą? Sama nie wiem - mówi.

Czy przedszkolanki mogą przytulać dzieci? I gdzie jest granica kontaktu fizycznego? Według MEN i Kuratorium Oświaty w Warszawie przepisów dotyczących takich spraw nie ma. Samorządy prowadzące przedszkola też raczej w te kwestie się nie wtrącają, specjalnych wytycznych nie ma, szkolenia w tym zakresie nie są prowadzone.

- Najważniejsza jest mądrość nauczyciela. Musi być przyjazny, ciepły, sprawić, by dziecko się czuło bezpieczne, akceptowane przez inne dzieci i nauczyciela. W przedszkolu musi być przyjazna atmosfera, a jak dziecko płacze, ma trudniejszy moment z jakiegoś powodu, to nauczyciel musi zachować się tak, by mu pomóc - mówi Leszek Pożyczka, dyrektor wydziału edukacji UM wRadomiu. - Jeśli rodzice mają jakiekolwiek zastrzeżenia, czy do tego, że dzieci są przytulane, czy do tego, że nie są, to powinni iść do przedszkola i wszystko wyjaśnić - dodaje. I zdarzają się pojedyncze przypadki, że przychodzą.

Sylwia Ząbek, dyrektorka Przedszkola nr 87 w Warszawie, pamięta taką sytuację. Rodzic przyszedł i powiedział, że nie życzy sobie, by nauczycielki przytulały jego dziecko. - Wszyscy dostosowali się do uwag rodzica, ale dziecko było nieszczęśliwe - twierdzi Ząbek.

Mówi, że nie ma oporu przed przytulaniem swoich podopiecznych. - Jestem pedagogiem, matką, babcią. Jestem człowiekiem. Jak dziecko pragnie się przytulić, ja nie mogę go odsunąć od siebie. Ja się tego nie boję, ponieważ nie robię nic złego. A dzieci potrzebują czułości, to daje im poczucie bezpieczeństwa. Czasem wystarczy, że się je pogłaszcze po głowie, muśnie po policzku, od razu się uśmiechają. Bywa tak, że w sali jest jedna nauczycielka, a ją oblega dziesięcioro dzieci. Kolejne, widząc to, też podchodzą - opowiada.

Przyznaje, że największe obawy przed przytulaniem mogą mieć młode nauczycielki. - Mogą się bać rodziców, żeby nie złościli się z tego powodu. Ale większość rodziców nie ma nic przeciwko. Chociaż zdarzają się dzieci, które nie chcą, by je przytulać. Ale można to od razu wyczuć. Zazwyczaj te maluchy w domu również nie doświadczają takiej czułości i potrzebują nieco więcej czasu - uważa Ząbek.

- Tak naprawdę nie ma dzieci, które nie lubią być przytulane - twierdzi Małgorzata Ohme, psycholog, redaktorka naczelna pisma psychologicznego dla rodziców "Gaga". - Te, które unikają kontaktu, mogą być np. nadwrażliwe sensorycznie albo mają deficyty emocjonalne. Niestety, wielu wychowawców w sytuacji, gdy ma takie dziecko, się wycofuje. A chodzi o coś wręcz przeciwnego. Trzeba dziecko zachęcać do dotyku, oczywiście powoli i rozsądnie - dodaje. Zwraca uwagę, że nauczyciel w przedszkolu czy niania stają się dla dziecka na kilka godzin rodzicem zastępczym, dlatego muszą zbudować odpowiednie relacje z dzieckiem. - Dotyk reguluje emocje, działa uspokajająco. Jest siłą napędową rozwoju dziecka, co potwierdzają badania psychologiczne - mówi Ohme.

- Dzieci domagają się tego kontaktu - podkreśla Monika, przedszkolanka pracująca w jednym z podwarszawskich przedszkoli. - Wiele z nich w przedszkolu spędza po osiem godzin, to więcej niż w domu, odliczając czas na sen. Muszą się z nami dobrze czuć. Są sytuacje, że maluch się przewróci, zacznie płakać i wystawia nóżkę, żeby pocałować. Bo tak go nauczyła mama - opowiada. Według niej opór przed przytulaniem pojawia się w obecności rodziców. - Pamiętam, jak moja koleżanka miała na kolanach dziecko, weszła do sali mama, a koleżanka dziecko z kolan odruchowo zdjęła. Mama oczywiście nic nie powiedziała. Ale czasami są takie obawy, żeby rodzic źle nie pomyślał, chociaż jasne jest, że nikt by dziecku krzywdy nie zrobił. Pokutują jednak różne historie - opowiada. I dodaje, że niektóre dzieci, wybiegając z przedszkola, żegnają się z wychowawczynią buziakiem. - Na koniec dnia od niektórych słyszę: "Kocham cię, ciociu". I jak miałabym takiego brzdąca nie przytulić? - pyta.

Czy możliwe jest nieprzytulanie dziecka w przedszkolu? - Chyba nie - śmieje się pani Monika. A jeśli nauczyciel ma opory? - To musi zmienić pracę - dodaje.



Źródło: Cały teksthttp://wyborcza.pl/1,75478,16602259,Czy_przedszkolanki_moga_przytulac_dzieci__Czulosci.html#ixzz3ClDsgFyC